*Des*
Siedziałam na kanapie wpatrzona w zielone ślepia chłopaka, który nerwowo opowiadał mi historię związaną z Bieberem. Moje uczucia do niego coraz głębiej zmieniały się w nienawiść. Miałam ochotę zedrzeć jego cwany uśmieszek z twarz i poderżnąć gardło.
- Des – Harry wyciągnął mnie z rozmyślań na temat zabójstwa Biebera.
Siedziałam na kanapie wpatrzona w zielone ślepia chłopaka, który nerwowo opowiadał mi historię związaną z Bieberem. Moje uczucia do niego coraz głębiej zmieniały się w nienawiść. Miałam ochotę zedrzeć jego cwany uśmieszek z twarz i poderżnąć gardło.
- Des – Harry wyciągnął mnie z rozmyślań na temat zabójstwa Biebera.
- Hm?
- Teraz już wiesz, dlaczego nie chciałem Ci mówić? To nie
tak, że chcę mieć przed Tobą tajemnicą, po prostu uh.. – westchnął, kiedy
przysunęłam się bliżej. Pocałowałam jego szczękę, a następnie wtuliłam twarz w
zagłębienie jego szyi.
- Ci, w porządku – mówiłam, lekko pocierając jego biceps.
- Nie, nie jest w porządku. Nie powinnaś tego wiedzieć – warknął a ja wzdrygnęłam się. Odsuwając się rzuciłam mu wymowne spojrzenie, mówiące o tym, żeby się uspokoił.
Jasne, obracamy się z ludźmy od morderstw, szczerze powiedziawszy sami tacy jesteśmy. Ale żeby zamordować jednego z przyjaciół, z którym jesteś w tym samym gangu – to już jest przesadą. Nawet ja, osoba która bez przeszkód zabiłaby Nicka za to, że jest skończonym dupkiem, tak naprawdę tego bym nie zrobiła. Nawet dla czystej etyki. W sumie, co tu mówić o etyce, kiedy dostaniemy za chwilę kolejne zdanie do wykonania.
- Jestem twoją dziewczyną, należą mi się takie wyjaśnienia – patrzę na niego wymownie, kiedy on pstryka mój nos.
- Nie, nie jest w porządku. Nie powinnaś tego wiedzieć – warknął a ja wzdrygnęłam się. Odsuwając się rzuciłam mu wymowne spojrzenie, mówiące o tym, żeby się uspokoił.
Jasne, obracamy się z ludźmy od morderstw, szczerze powiedziawszy sami tacy jesteśmy. Ale żeby zamordować jednego z przyjaciół, z którym jesteś w tym samym gangu – to już jest przesadą. Nawet ja, osoba która bez przeszkód zabiłaby Nicka za to, że jest skończonym dupkiem, tak naprawdę tego bym nie zrobiła. Nawet dla czystej etyki. W sumie, co tu mówić o etyce, kiedy dostaniemy za chwilę kolejne zdanie do wykonania.
- Jestem twoją dziewczyną, należą mi się takie wyjaśnienia – patrzę na niego wymownie, kiedy on pstryka mój nos.
- Kocham, kiedy nazywasz siebie moją własnością – posyła mi
łobuzerski uśmiech a ja od razu przewracam oczami. Wstając, rzucam mu
zirytowane spojrzenie. Sorry, nie jestem w humorze.
- Idę się przejść z Angel, ostatnio jakaś chodzi nerwowa – przygryzłam wargę, przeczesując brązowe włosy. Potaknął i również wstał. Mówiąc coś o nowym zadaniu wszedł do pokoju ze specjalnymi przyrządami. Posyłając mu lekki uśmiech zbiegłam w dół po schodach.
- An? – krzyknęłam wchodząc do olbrzymiego salonu. Całe pomieszczenie utrzymane było w ciemnej koloryzacji. Zaczynając od ciemno brązowych paneli, kończąc na drogim żyrandolu z czarnym kloszem. Granatowa tapeta na ścianach podświetlana była małymi kinkietami.
Kwadratowy, puchowy dywan leżał pod skórzaną kanapą w kolorze ecru. Cztery fotele ustawione naprzeciwko siebie również takiego samego koloru co sofa i niewielki drewniany stoliczek na kawę ustawione były przed ogromnym, plazmowym telewizorem. Iskrzący się kominek wtopiony był w ścianę zaraz pod plazmą. Rozejrzałam się i zauważyłam blondynkę przy jednym z komputerów do pracy. Były wyposażone w specjalne systemy wyszukiwawcze, mogące znaleźć osobę, którą w normalnej wyszukiwarce trudno odnaleźć.
- Idę się przejść z Angel, ostatnio jakaś chodzi nerwowa – przygryzłam wargę, przeczesując brązowe włosy. Potaknął i również wstał. Mówiąc coś o nowym zadaniu wszedł do pokoju ze specjalnymi przyrządami. Posyłając mu lekki uśmiech zbiegłam w dół po schodach.
- An? – krzyknęłam wchodząc do olbrzymiego salonu. Całe pomieszczenie utrzymane było w ciemnej koloryzacji. Zaczynając od ciemno brązowych paneli, kończąc na drogim żyrandolu z czarnym kloszem. Granatowa tapeta na ścianach podświetlana była małymi kinkietami.
Kwadratowy, puchowy dywan leżał pod skórzaną kanapą w kolorze ecru. Cztery fotele ustawione naprzeciwko siebie również takiego samego koloru co sofa i niewielki drewniany stoliczek na kawę ustawione były przed ogromnym, plazmowym telewizorem. Iskrzący się kominek wtopiony był w ścianę zaraz pod plazmą. Rozejrzałam się i zauważyłam blondynkę przy jednym z komputerów do pracy. Były wyposażone w specjalne systemy wyszukiwawcze, mogące znaleźć osobę, którą w normalnej wyszukiwarce trudno odnaleźć.
- Angel – wyszeptałam, siadając koło niej. Uniosła lekko na
mnie swój wzrok, od razu wracając ze spojrzeniem na ekran. Wystarczyło mi
tylko, że przez sekundę widziałam jej oczy. Wiedziałam, że płakała. Przez tego
pieprzonego Justina, kurwa, Biebera. Mam ochotę wyszarpać go za chuja i
powiesić na słupku. No może jeszcze obrzucić kamieniami.
- Weź się w garść z łaski swojej – mówię, wiedząc, że dotrę do nie tylko i wyłącznie przez bycie chamskim.
- Weź się w garść z łaski swojej – mówię, wiedząc, że dotrę do nie tylko i wyłącznie przez bycie chamskim.
- Dzięki, Des – odparła, umieszczając głowę na dłoni zgiętej
w łokciu.
- Co próbujesz znaleźć? Informację o nim? Żeby go znaleźć i zamordować? Poproś Harrego, mogę się założyć, że zrobi to bez szczególnych próśb.
- Co próbujesz znaleźć? Informację o nim? Żeby go znaleźć i zamordować? Poproś Harrego, mogę się założyć, że zrobi to bez szczególnych próśb.
- Po prostu chce coś więcej o nim wiedzieć, okej?
- Jesteś żałosna.
- Dzięki. Zrozumiałabyś gdyby to o Ciebie jakiś facet się
zatroszczył.
- Angel, błagam. On się o Ciebie zatroszczył? Nie mów mi, że
Ci się podoba!
- A jeżeli to prawda to co? Wywalisz mnie stąd? Proszę
bardzo! – warknęła, odsuwając się od laptopa. Wstała gwałtownie wywracając
krzesło a mnie zrobiło się słabo.
- Angel, wiesz, że się o Ciebie martwię!
- Angel, wiesz, że się o Ciebie martwię!
- To popierdolonie to okazujesz, Des. Idę na spacer –
splunęła wychodząc z pokoju. Przeczesałam włosy i głęboko westchnęłam. Do
pokoju nagle wpadł Liam z pistoletem w ręku. Zadyszany spojrzał na mnie,
marszcząc czoło. Wstałam, od razu do niego podchodząc. Był w szoku, nic nie
mówił tylko wpatrywał się w moje tęczówki.
- Jestem chyba pojebany – oświadczył, siadając na fotelu. Przewróciłam
oczami, prychając.
- Wszyscy w tym domu tacy jesteśmy, Li – mówię, próbując się
nie roześmiać.
- Cały czas, wracając z misji miałem wrażenie że ktoś mnie
kurwa śledzi, potem kiedy wjeżdżałem przez bramę mógłbym przysiądź, że ktoś
czai się w krzakach, ale kiedy tylko sprawdziłem teren niczego nie znalazłem. Potem
podjeżdżając pod dom, spojrzałem w tylne lusterko i znowu – widziałem jakieś
blond długie włosy.
- Może to An? Miała właśnie wyjść na spacer – wzruszam ramionami
a on kręci głową, cmokając.
- Rozpoznałbym ją. Tamta miała dłuższe niż nasza
blondyneczka a przede wszystkim Angel nie ma takich loków jak miała ta
dziewczyna.
- Wiesz, Li, że to niemożliwe żeby ktoś wiedział, że tu jest
willa? – zapytałam siadając z fotelu przed nim.
- Wiem, i właśnie tego się najbardziej boję.
- Stary, zabijasz ludzi, wiszących nam długi a ty boisz się
jakieś laski? – dźwigam wyregulowane brwi, zakładając nogę na nogę. Wzruszył
ramionami opierając głowę na ramieniu.
- Mam potrzebę całkowitego odpłynięcia.
- Harry jest na górze, zapytaj go – puściłam oczko, wstając
z siedziska. Wyszłam na korytarz, widząc właśnie ubierającą się Angel. Bawiąc
się swoimi włosami, oparta o futrynę wejścia do kuchni, przetwarzałam wszystko
to co powiedział mi Liam.
- Ja pierdole, Bieber – wyszeptałam, rozszerzając oczy.
- Angel! – krzyknęłam, chociaż przyjaciółka stała zaledwie
kilka metrów ode mnie – Jedziemy razem na zakupy, czekaj, tylko polecę po
kurtkę – bez zastanowienia i czekania na jej odpowiedź wbiegłam na górę po
schodach. Tylko nie wypaplać się Hazzie. Tylko nie wypaplać się Hazzie. Tylko
nie wypaplać się Hazzie. Tylko nie wypaplać się Hazzie. Tylko nie wypaplać się
Hazzie.
- Idziesz gdzieś? – pierwsze pytanie Harrego zbiło mnie z
tropu szukania kurtki, kiedy pojawił się na horyzoncie. Ubrany w same bokserki
i mega rozczochrane włosy był bardzo seksowny. Kropelki wody widniały na jego
nagiej klatce piersiowej. Przygryzłam wargę, powstrzymując się przez bieganiem
w kółko i wrzeszczeniu jakiego to mam zajebistego chłopaka.
- Jadę na zakupy z An – tłumaczę, wiedząc że nawet nie muszę tego robić, chociaż Harry tak czy siak zmusiłby do tego, żebym wypucowała każdy szczegół moich planów.
- Uważajcie na siebie – mówi, jakby czytając mi w myślach. Czy Liam zdołał mu już powiedzieć o tej dziewczynie w krzakach? Nie, to niemożliwe. – Masz mi coś do powiedzenia?
- Jadę na zakupy z An – tłumaczę, wiedząc że nawet nie muszę tego robić, chociaż Harry tak czy siak zmusiłby do tego, żebym wypucowała każdy szczegół moich planów.
- Uważajcie na siebie – mówi, jakby czytając mi w myślach. Czy Liam zdołał mu już powiedzieć o tej dziewczynie w krzakach? Nie, to niemożliwe. – Masz mi coś do powiedzenia?
- J-ja? – zająkałam się i przymknęłam powieki, wiedząc, że
już jestem na straconej pozycji.
- Tak, ty, Des – podszedł do mnie, górując wzrostem. Pieprzony,
wysoki skurwysyn.
- Nie? – zapytałam, wpatrując się w jego klatkę piersiową. Byłam na wysokości jaskółek, które za każdym razem podziwiałam.
- Nie? – zapytałam, wpatrując się w jego klatkę piersiową. Byłam na wysokości jaskółek, które za każdym razem podziwiałam.
- Des – rzucił zirytowany, podnosząc mój podbródek. Cmoknęłam,
wydając z siebie niezadowolony jęk. – Wytrącona z równowagi?
- Troszeczkę – odpowiadam, wpatrując się w jego zielone
tęczówki.
- Nie miałaś zamiaru powiedzieć mi że Angel szukała
informacji o Biebrze? – odetchnęłam z ulgą. O to mu chodzi, na szczęście.
- Tak, jasne. Tylko wiesz, przyjaciółka i te sprawy,
obietnica na paluszek, że zawsze będzie ważniejsza od chłopaka – opowiadam,
odsuwając się od Harrego. Nie potrafię kłamać kiedy jest tak blisko. Jest to
naprawdę irytujące, jaki on ma na mnie wpływ.
- Aha. Właśnie mi powiedziałaś, że kochasz bardziej An niż
mnie – zrobił minkę zranionego a ja przewróciłam oczami.
- Bo tak jest – wzruszyłam ramionami a on zmrużył oczy.
- Dobra, sama tego chciałaś – nim się obejrzałam wisiałam na
jego ramieniu a on zbiegał po schodkach, dbając o to, żebym się obijała kiedy
skakał. Dziecinnie zeskoczył z trzech ostatnich stopni i zaśmiał się kiedy
walnęłam piąstkami jego plecy.
- Nienawidzę Cię – warknęłam kiedy zakładał mi buty – Harry,
geniuszu lewy but na lewą stopę -
- Cicho bądź ty tam na plecach – prychnęłam, bawiąc się oblamówką
jego bokserek. Uśmiechnęłam się cwaniacko, wpadając na rewelacyjny pomysł.
- Puść mnie, Haroldzie – użyłam specjalnie imienia, którego
nienawidzi. Byłam prawie pewna, że mruży oczy, próbując opanować swoją złość.
- Nie ma takiej opcji, Panno Wkurzająca.
- Odezwał się Pan Bałwan. – wsunęłam palce za oblamówkę jego
bokserek i nie zastanawiając się pociągnęłam za nie na górę. Harry pisnął od
razu stawiając mnie na ziemię. Jęknął zakrywając dłonią swoje skarbeńka. Spojrzał
na mnie zabójczym wzrokiem a ja tylko się słodko uśmiechnęłam.
- Kurwa, Des – warknął, pocierając Harrego Juniora – Aż mam
ochotę zmusić Cię, żebyś mi teraz pomogła rozmasować – dodał, mając łzy w
oczach. Puściłam mu oczko, wybuchając śmiechem.
- Nie ma tak dobrze, kochanie – rozejrzałam się, widząc
kurtkę Louisa. Bez zastawienia założyłam ją na siebie i wysyłając całusa w
stronę nadal skulonego Harrego wybiegłam z domu. Schodząc do garażu, zauważyłam
Angel w czarnym MayBachu Exelero. Z uśmiechem zasiadłam na miejsu pasażera.
- Szybki numerek z Harrym? – zapytała bez ogródek, próbując
uniknąć majaczącego się na jej ustach uśmiechu. Zezłoszczona Angel równa się chamska
Angel, rozumiecie?
- Jasne – odpowiadam, przewracając oczami. Wyrusza z garażu z piskiem opon, dając mi sygnał, żebym się najlepiej nie odzywała przez całą drogę.
*
- Kupować tą różową czy tą niebieską? – zapytałam przystawiając do ciała śliczną sukienkę w kolorze błękitnego nieba a zaraz po tym różową. Angel ziewnęła wskazując tą pierwszą wymalowanym paznokciem. Zaliczyłyśmy już wizytę u fryzjera, kosmetyczki i kilka drogich sklepów. Wypad z przyjaciółką na zakupy dobrze mi zrobił i uważam, że Angel też zapomniała o tym całym wczorajszym wydarzeniu.
- Tak czy siak, obojętnie którą wybierzesz Harry będzie rozbierał Cie wzrokiem a najprawdopodobniej od razu z Ciebie ją zedrze – uśmiechnęła się, oglądając jeansy. – I wiesz, że mam rację. – prychnęłam na jej komentarz, ubierając poprzednie ciuchy. Wybrałam niebieską i płacą przy kasie coś przyciągnęło moją uwagę. Udając zamyśloną popatrzyłam w lusterko koło ekspedientki i od razu zamarłam. Liam miał całkowitą rację. Długo blond loki wystawały spomiędzy wieszakami z płaszczami. Przełknęłam ślinę, uśmiechając się do kasjerki, która podała mi reklamówkę. Obijając szpilkami o posadzkę podszedłem do Angel i dając jej niemy znak, powiedziałam, że coś jest nie tak i musimy wracać. Jak na złość, nie zabrałam pieprzonej broni. Znając życie, An również nie a najbliższy pistolet jest w aucie. Opieprzę Harrego równo, za jego zachowanie. Gdyby nie był frajerem to bym się porządnie przygotowała, ale nie, po co. Pewnie będzie się wydzierał jaka to ja nieodpowiedzialna jestem.
Wpadając na pewien pomysł zabrałam z jednego z manekinów perukę i nakładając ją niezauważalnie na głowę wyszłam z ze sklepu.
- Jasne – odpowiadam, przewracając oczami. Wyrusza z garażu z piskiem opon, dając mi sygnał, żebym się najlepiej nie odzywała przez całą drogę.
*
- Kupować tą różową czy tą niebieską? – zapytałam przystawiając do ciała śliczną sukienkę w kolorze błękitnego nieba a zaraz po tym różową. Angel ziewnęła wskazując tą pierwszą wymalowanym paznokciem. Zaliczyłyśmy już wizytę u fryzjera, kosmetyczki i kilka drogich sklepów. Wypad z przyjaciółką na zakupy dobrze mi zrobił i uważam, że Angel też zapomniała o tym całym wczorajszym wydarzeniu.
- Tak czy siak, obojętnie którą wybierzesz Harry będzie rozbierał Cie wzrokiem a najprawdopodobniej od razu z Ciebie ją zedrze – uśmiechnęła się, oglądając jeansy. – I wiesz, że mam rację. – prychnęłam na jej komentarz, ubierając poprzednie ciuchy. Wybrałam niebieską i płacą przy kasie coś przyciągnęło moją uwagę. Udając zamyśloną popatrzyłam w lusterko koło ekspedientki i od razu zamarłam. Liam miał całkowitą rację. Długo blond loki wystawały spomiędzy wieszakami z płaszczami. Przełknęłam ślinę, uśmiechając się do kasjerki, która podała mi reklamówkę. Obijając szpilkami o posadzkę podszedłem do Angel i dając jej niemy znak, powiedziałam, że coś jest nie tak i musimy wracać. Jak na złość, nie zabrałam pieprzonej broni. Znając życie, An również nie a najbliższy pistolet jest w aucie. Opieprzę Harrego równo, za jego zachowanie. Gdyby nie był frajerem to bym się porządnie przygotowała, ale nie, po co. Pewnie będzie się wydzierał jaka to ja nieodpowiedzialna jestem.
Wpadając na pewien pomysł zabrałam z jednego z manekinów perukę i nakładając ją niezauważalnie na głowę wyszłam z ze sklepu.
- Nie pasuję Ci blond, w ogóle dlaczego to założyłaś? –
zaśmiała się, niechętnie opuszczając sklep.
- Chodź! – splunęłam.
- Des, chciałam jeszcze wejść do Victorii Secret![nwm czy dobrze to napisałam, lulz xd]
- Chodź, nie marudź, opowiem Ci w aucie – warknęłam, ciągnąć ją za rękę. W jednej dłoni trzymałam cztery papierowe paczuszki a w środku wieczorowe kreacje. Kiedy zjeżdżałyśmy windą w dół byłam prawie pewna, że osoba która nas śledzi właśnie zbiega po schodach.
- Des, chciałam jeszcze wejść do Victorii Secret![nwm czy dobrze to napisałam, lulz xd]
- Chodź, nie marudź, opowiem Ci w aucie – warknęłam, ciągnąć ją za rękę. W jednej dłoni trzymałam cztery papierowe paczuszki a w środku wieczorowe kreacje. Kiedy zjeżdżałyśmy windą w dół byłam prawie pewna, że osoba która nas śledzi właśnie zbiega po schodach.
- Musisz jak najprędzej dostać się do samochodu i rzucić mi
jeden z pistoletów. Kaliber jest w schowku a drugi pod siedzeniem kierowcy –
tłumaczę a jej oczy powiększają się – Nic nie mów tylko to zrób – spluwam i
wzdycham, kiedy drzwi windy rozsuwają się. Angel wybiegła a ja karciłam ją
wzrokiem. W ogóle nie nadaje się na agenta! Bezmyślne!
- Angel, wiem, że chce Ci się siku, ale zwolnij trochę! – wykrzyknęłam. Przede wszystkim trzeba grać. Przestawiać, że nawet się nie spostrzegamy wroga a kiedy zaatakuję, odwzajemnić atak.
Blondynka posłała mi zdezorientowane spojrzenie a ja przeczesałam włosy. Muszę zmusić Harrego, żeby powiedział jej szczegóły jak się trzeba zachowywać przy takich sytuacjach.
- Angel, wiem, że chce Ci się siku, ale zwolnij trochę! – wykrzyknęłam. Przede wszystkim trzeba grać. Przestawiać, że nawet się nie spostrzegamy wroga a kiedy zaatakuję, odwzajemnić atak.
Blondynka posłała mi zdezorientowane spojrzenie a ja przeczesałam włosy. Muszę zmusić Harrego, żeby powiedział jej szczegóły jak się trzeba zachowywać przy takich sytuacjach.
Kiedy miałam ją już skarcić, nagłe wystrzały całkowicie mnie
zdezorientowały. Niedobrze!
- Schyl się! – krzyknęłam, robiąc to również. Odrzuciłam torby w bok i przechadzając się między samochodami, próbowałam trafić do naszego auta. Zezłościłam się na szpilki, również je zrzucając. Wyprostowałam się, dając znać opartej o mur An, żeby została tam gdzie jest. Przerzuciłam grzywkę na prawą stronę, ale nadal powstrzymałam się od zdjęcia peruki. Jeżeli to o mnie chodzi, na pewno nie wiedzą jak wygląda moja twarz – nikt tego nie wie.
- Des! – krzyknęła nagle a ja zareagowałam od razu. Odwróciłam się widząc za sobą nieznajomą brunetkę. Zaatakowała mnie, ale od razu obroniłam się od jej pięści.
Próbowała jeszcze kilka razy ale za ostatnim złapałam jej nadgarstek i wykręciłam za jej plecy.
- Schyl się! – krzyknęłam, robiąc to również. Odrzuciłam torby w bok i przechadzając się między samochodami, próbowałam trafić do naszego auta. Zezłościłam się na szpilki, również je zrzucając. Wyprostowałam się, dając znać opartej o mur An, żeby została tam gdzie jest. Przerzuciłam grzywkę na prawą stronę, ale nadal powstrzymałam się od zdjęcia peruki. Jeżeli to o mnie chodzi, na pewno nie wiedzą jak wygląda moja twarz – nikt tego nie wie.
- Des! – krzyknęła nagle a ja zareagowałam od razu. Odwróciłam się widząc za sobą nieznajomą brunetkę. Zaatakowała mnie, ale od razu obroniłam się od jej pięści.
Próbowała jeszcze kilka razy ale za ostatnim złapałam jej nadgarstek i wykręciłam za jej plecy.
- Nie zadzieraj z nami, kumasz? – wysyczałam jej do ucha i z
całej siły pchnęłam ją na podłogę. Otarłam pot z czoła i rozglądając się,
szukałam wzrokiem Angel.
- Des! – krzyknęła ale gdzieś z daleka. Od razu zaalarmowana
pobiegłam w stronę głosu. Sapałam, nerwowo ruszając głową.
- Angel? – odkrzyknęłam, czując jak mój głos drży – To nie
możliwe, żeby ją porwali. – wyszeptałam zdejmując peruki – Angel, kurwa?! –
krzyknęłam jeszcze raz. Nic. Głucha cisza. Walnęłam z całej siły stopą w oponę.
Pieprzony Bieber!
Pieprzony Bieber!
___
PRZEPRASZAM!
przepraszam wszystkich, którzy zniecierpliwieniem czekają na ten rozdział.
poważnie zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, ale wydaję mi się, że w ferię (od 3) napiszę kilka rozdziałów w przód i najwyżej bedę dodawać co tydzień czy coś :)
Przepraszam jeszcze raz!
/ Grossa
Proszę nie, nie zawieszaj bloga! Błagam! To jeden z moich ulubionych i po prostu bym nie przeżyła! ;__;
OdpowiedzUsuńOMG JUSTIN PORWAŁ ANGEL? *-* to straszne, a jednocześnie takie romantyczne *-* awwww *-*
Tak, tak, napisz kilka rozdziałów we ferie i dodawaj co tydzień, ja też będę pisać we ferie na mojego :o :p mamy w tym samym czasie ^^
Kocham cię laska! *-*
Z niecierpliwością czekam na następny <3 :D
Pozdrawiam :*
http://i-love-you-vampire.blogspot.com/
Eeeej nie rób mi tego. Twoje opowiadanie jest niesamowite i nawet nie wiesz jak często tu wchodziłam żeby zobaczyć czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału. Naprawdę nie chce żebyś zawieszała bloga :c Uwielbiam ten imagin i jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się skończy. I mimo że jestem fanką Harrego a nie Justina, bardziej podoba mi się to co dzieje się miedzy Jusem a Angel. Bo mają tyle przeszkód i w ogóle.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału ... Szkoda że taki krótki, ale i tak jest świetny !
życzę miłego weekendu ♥
/ @pure_evil69
Mam dokładnie tak samo :D nie jestem fanką Justina, ale jednak na sceny z nim i Angel czekam z niecierpliwością :D
UsuńKicia, mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową w komentarzach? To trochę wkurzające i zniechęcające do pisania komentarzy, a szczególnie tym, którzy tak jak ja, piszą je z komórek :c
CUDO :* Czekam na kolejnyy <3
OdpowiedzUsuń-
http://you-and-i-fanfiction.blogspot.com/
-
Pozdrawiam! Xx
/ Haz.
Prooooszę dodaj następny rozdział. Twoje opowiadanie jest boskie :D
OdpowiedzUsuńNie zawieszaj bloga!!! Nie rób mi tego! Błagam. Jestem taka ciekswa co się dalej stanie!!!
OdpowiedzUsuń